.

sobota, 28 marca 2015

Silniejsza niż myślisz



Rozdział XI


           Przemierzam z Jacobem przez puste uliczki miasta, o których do tej pory nie miałam pojęcia. W mojej głowie kłębią się kolejne pytania. Wiatr nieco przybrał na sile, przez co moje uszy i czubek nosa są już całkiem przemarznięte. Próbuję nieco je ogrzać, energicznie pocierając, co przynosi jedynie chwilową ulgę. Zapinam ostatni guzik mojego płaszcza licząc, że chociaż to nieco mi pomoże. Szarooki nie zatrzymuje się nawet na chwilę i nie odpowiada na moje pytania, szybko więc ich zaprzestaję. Najwidoczniej sam uzna, kiedy będzie w stanie mi na nie łaskawie odpowiedzieć. Cała sytuacja zaczyna mnie powoli irytować.
           Mimo iż było południe, miejsca, które mijamy wydają się jakby pozbawione życia. Nie mam zielonego pojęcia dokąd chłopak mnie ciągnie, a z każdą minutą i miniętym budynkiem moje zdenerwowanie i ciekawość rośnie w jednakowym tempie. W końcu zabudowania coraz bardziej się rozrzedzają i trafiamy gdzieś poza miasto, w odległości dobrych kilku kilometrów od mojego domu.
           Moim oczom ukazuje się długi, niezbyt wysoki budynek, wyglądający jak opuszczona hala magazynowa. Odrapane ściany, wybite szyby okienne i porozrzucane śmieci zupełnie nie zachęcają do wejścia, ale domyślam się, że to właśnie cel naszej podróży. Staram się wymyślić jakieś sensowne wytłumaczenie, jednak nic nie przychodzi mi na myśl. Jestem zdana na Jacoba, który wchodzi pewnym krokiem do środka budynku przez frontowe drzwi, a raczej miejsce, gdzie powinny one być. Waham się przez moment, ale chwilę później ruszam za nim. Przechodzimy wąskim korytarzem w głąb obiektu. Docieramy do dużego pomieszczenia, które z pozoru wydaje się całkiem puste. W kącie jednak leżą butelki po alkoholu, paczki po papierosach, mnóstwo niepotrzebnych śmieci, stare meble i inne tym podobne rupiecie.
            Jacob opiera się o szarą ścianę, patrząc na mnie przenikliwym wzrokiem.
- No dobra, jeśli zaraz nie wytłumaczysz mi co tu robimy, zacznę się ciebie naprawdę bać. – w końcu przerywam niezręczną ciszę.
- Musimy sprawdzić, jakie masz dary.
Coś w tym wszystkim mi nie gra.
- Przecież chyba to już wiemy? Są związane z ogniem, tak?
Jake nerwowo przeczesuje palcami swoją czarną czuprynę.
- Nie jestem tego taki pewien.
- To o co chodzi? Miałeś mi wszystko wyjaśnić po drodze, ale oczywiście tego nie zrobiłeś. – jestem już totalnie zdezorientowana i wściekła za to, że muszę wymuszać od niego kolejne odpowiedzi. Jacob milczy, a ja wydaję tylko dziki okrzyk frustracji, po czym ruszam w stronę wyjścia. Po chwili czuje jego ciepłą dłoń na swoim nadgarstku, która stanowczo, ale nie boleśnie, sprawia że się zatrzymuję. Próbuję się wyswobodzić, ale bezskutecznie.
- Przepraszam. W tym wszystkim zapominam, że sam kiedyś tak się zachowywałem.
         Jego słowa wywołują u mnie dziwną reakcję. Teoretycznie wiem, że jest Heriatem, czyli półśmiertelnym, ale mimo to czuję dziwne ukłucie w żołądku, wyobrażając sobie jego na moim miejscu. Może niepotrzebnie na niego naskoczyłam, choć on powinien to doskonale zrozumieć.
- Żeby sprawdzić jakie masz dary, nie możemy tego robić w twoim pokoju, bo raczej na przypalonej podłodze by się nie skończyło. Dlatego przyszliśmy do tego miejsca. Sam ćwiczyłem tu swoje umiejętności. Na początek zajmijmy się tym, co już wiemy. Widzisz tamtą kartkę? Spal ją.
          Nie dowierzam swojemu słuchowi. Jak mam niby to zrobić? Do tej pory wszystkie przypadki związane z ogniem były zupełnie przypadkowe i nie miałam nad nimi kontroli. Teraz miałam to zrobić zupełnie świadomie.
- Nie wiem jak. – szepczę.
- To złe uczucia, takie jak strach, gniew czy inne tym podobne wywołują pewne reakcje. Spróbuj. Pomyśl o czymś naprawdę złym, co przytrafiło się tobie lub komuś z twoich bliskich.
        Odruchowo myślę o okresie po śmierci mamy. Tak. Wtedy było naprawdę źle. Nigdy wcześniej nie czułam się tak samotna i zawiedziona, choć doskonale wiedziałam, że nie ma w tym jej winy. Obwiniałam ją o to, że zostawiła mnie i tatę samych. Dopiero po pewnym czasie byłam w stanie się z tym pogodzić. Przepłakałam wiele nocy, robiłam głupie rzeczy. Kiedy wspominam jej złote loki i orzechowe oczy doświadczam ucisku w sercu. Czy to właśnie to ma mi pomóc? Ból?
         Na moim czole zaczynają błyszczeć się drobne kropelki potu. Siłą powstrzymuję się, żeby się nie rozpłakać. Spoglądam na Jacoba. Jego mina sugeruje, iż jestem na dobrej drodze. Maksymalnie się skupiam i przenoszę wzrok na kartkę, którą mi wskazał.
         „No dalej, spal się” – mówię do siebie w myślach. Niestety nie przynosi to żadnego rezultatu, ale nie poddaję się tak łatwo. Zbieram w sobie całą siłę.
„Ogień”. Podziałało. Kartka zaczyna lekko się tlić najpierw szarawym płomieniem, po to by za chwilę cała stanąć w językach ognia.
- Udało się! – wykrzykuję podskakując z radości. – Widziałeś? Zrobiłam to!
Jacob lekko się uśmiecha kiwając głową.
- Spróbuj ja teraz ugasić.
Zachęcona wcześniejszym powodzeniem na nowo się skupiam. „Woda”. Nic. Powtarzam w myślach z większą intensywnością. „Woda”. Podejmuję kilka kolejnych prób, jednak bezskutecznie. Zdezorientowana i zawiedziona poddaję się, unosząc ręce w geście kapitulacji.
- A więc to nie żywioły… - mruczy pod nosem.
- Czym się tak martwisz?
- Nie mogę rozgryźć w którym kierunku poszły twoje umiejętności. A raczej pójdą, bo jak na razie potrafisz jedynie nadpalić swoje wypracowanie, żeby mieć wymówkę dla opuszczenia szkoły. – uśmiecha się, ale dostrzegam w jego oczach zmartwienie. Tak bardzo chciałbym mu pomóc. Przede wszystkim jemu, ale także i sobie. Dowiedzieć się w końcu kim naprawdę jestem, co potrafię.
         Jake podnosi z ziemi jakąś zakrętkę, chwilę obracając ją w dłoniach. Podnosi głowę i patrzy na mnie jakby chciał mnie zabić, a następnie rzuca nią w moim kierunku. Odruchowo wydaję z siebie okrzyk przerażenia i podnoszę ręce tak, aby zasłonić nimi twarz. Nie odczuwam jednak spodziewanego bólu, choć wiedziałam doskonale, że nie może mi zrobić krzywdy zwykłą zakrętką. Po chwili słyszę cichy dźwięk, jak coś lekko uderza o betonową podłogę pomieszczenia. Wolno odsuwam ręce i widzę przedmiot, którym we mnie rzucił Jacob dosłownie kilkadziesiąt centymetrów przede mną.
- Strzał w dziesiątkę – powiedział zadowolony.
- Zwariowałeś? Co to miało być?
- Jeden z twoich darów. To niesamowite jak szybko się ujawniają.
Otwieram usta ze zdziwienia. Nie do końca rozumiem na czym on polega, milczę więc, oczekując na wyjaśnienia za strony chłopaka.
- Spowalnianie molekuł, czyli potocznie mówiąc zamrażanie. Wygląda na to, że już nigdy nie spóźnisz się na autobus.
        Powoli dociera do mnie sens jego słów. Zamrażanie. Wow. Nadal wydaje mi się to tak nierealne, ale ekscytujące. Chciałabym od razu wiedzieć, czy potrafię coś jeszcze, ale za sobą słyszę melodyjny, męski głos, który krzyżuje moje plany.
- W końcu was znalazłem.
         

__________
Zapraszam do odkrycia nowej zakładki "Zagadki" :)

9 komentarzy:

  1. Dalej, dalej pliss :D Chcę więcej, więcej. Cud, miód i malina. Kim jest ten gość, który im przeszkodził ? Szaitan
    Zapraszam
    zyje-chwila.blogujaca.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział równie ekscytujący co poprzednie. Ciekawi mnie o czyim głosie na końcu jest mowa:) Kogoś o niego podejrzewam, ale nie jestem pewna :) Myślę, że należy on do osoby, która od kilku rozdziałów wydaje się być bardzo tajemnicza, a wcześniej wydawała się kimś zupełnie zwyczajnym :) Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, w którym mam nadzieję rozwiejesz lub potwierdzisz moje przypuszczenia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej!
    A wiec Nicole umie władać ogniem i zamrażać, to dużo a jeszcze będzie umiała cos więcej? Kurczę, już nie mogę się doczekać następnego. I kto to im przeszkodził na koniec? Ten ktoś ich szukał, ale po co? Weny życzę :*
    Pozdrawiam :**
    Juliet

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejo! :3 Rozdział naprawdę mi się podobał! Był wspaniały! ♡
    Ha! Ja wiedziałam! Ja wiedziałam, że ona będzie panowała nad ogniem! Byłam tego pewna w stu procentach i nie pomyliłam się! Jej! Teraz będę się z tego jarać xD Ale ok! Spokój! :D
    Ja na miejscu Nicole też bym się wkurzyła, że Jacob nie chciał mi noc powiedzieć, a później wymusza nie widomo co! Ale może to i nawet lepiej? Chciał poznać, jakie są dary Nikki i jestem zaskoczona, że oprócz panowania nad ogniem, to jeszcze panuje, a raczej potrafi zamarzać! Chyba dobrze zrozumiałam? :P
    Hm. Teraz się nie rozpisuję, bo jestem na wyciecze i za bardzo nie mam,czasu (: Powiem tylko, że rozdział jak zawsze przewspaniały i nie mogę się doczekać nn! To potopu weny twórczej życzę! Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***
    PS Zapraszam do mnie na nn! :D
    madziula0909

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, znalazłam twoje opowiadanie przez innego bloga i szczerze powiem jestem pod ogromnym wrażeniem. Historia świetna. Przeczytałam wszystko jednym tchem.
    Juz przy zapałkach wiedziałam że będzie władać ogniem. Mogłaby do kompletu jeszcze się teleportowac albo stawać niewidzialną czy coś XD
    Czekam na kolejne rozdziały. Życzę weny i pozdrawiam :-)

    incaligo.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Ooo... Wydawało mi się, że komentowałam. W każdym razie.. To najwyżej napisze jeszcze raz.

    Znalazłam twojej bloga, przez innego który czytam i przyznam, że się nie zawiodłam. Świetna historia. Wspaniali bohaterzy. Ciesze się że nie robisz z nich marysueitów.
    Czy ten głos należy do pewnej znanej nam już osoby? Mam podejrzenia kto oddał Nicole swoją duszę.. Nie mogę się doczekać.
    To jest jedno z najlepszych opowiadań które czytałam, a czytałam ich naprawdę dużo.
    Pozdrawiam ciepło bo aura za oknem raczej nie dodaje nam ciepła. Życzę weny :-)


    incaligo.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej;) Znalazłam Twoje opowiadanie po komentarzach u kogoś i postanowiłam nadrobić rozdziały. Bardzo spodobało mi się to opowiadanie, choć motyw nadprzyrodzonych zdolności jest na blogosferze dość powszechny. Przedstawiasz wydarzenia w ciekawy sposób i widać, że masz wiele pomysłów na dalsze akcje. Każdy rozdział niósł ze sobą inne tajemnice i wydarzenia, a postać Jacoba wreszcie zaczęła mi się podobać. Nie mogłam na początku go ogarnąć, ale w tym rozdziale jakoś go polubiłam. Nie wiem w sumie dlaczego dopiero teraz;D Może dlatego, że pomógł bohaterce odkryć swoje moce? Ciekawa jestem czy między tą dwójką coś się rozwinie. Nie mówię od razu o miłości, ale przyjaźń? Przekonamy się;)
    Życzę dużo weny i dalszych wspaniałych pomysłów! :)
    A jeśli masz ochotę to zapraszam do siebie;) Reklama w spamie.

    Pozdrawiam! *
    sila-jest-we-mnie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej;) Bardzo dziękuję za komentarz u mnie! ;) Tylko nie wiem czemu zostawiłaś spam, skoro przeczytałam i skomentowałam rozdział. Pewnie z przyzwyczajenia.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przepraszam, że dopiero teraz komentuję.
    A więc tak. Dar naszej bohaterki jest niezwykły. Zamrażanie. Nigdy bym czegoś takiego nie wymyśliła. WOW.
    Jacob jest świetny... Uwielbiam go. I ciągle się zastanawiam nad jego darem. Mam nadzieję, że będzie tak samo niesamowity jak Nicole.
    Z niecierpliwością czekam nn:) I potopu weny życzę.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz, niezależnie czy pozytywny czy negatywny, daje motywację! :)