.

piątek, 9 stycznia 2015

List zburzonych nadziei





Rozdział II



                                „Pierwsza zasada życia. Rób rzeczy których się boisz”.
              Z impetem zamykam książkę Michaelson, bo czuję że za chwilę wybuchnę niepohamowanym, ironicznym śmiechem.

B o j ę   s i ę   ż y c i a.
I co mam niby zrobić?
               Schodzę na dół na śniadanie w swojej ulubionej piżamie w serduszka i już od progu kuchni czuję zapach przypalających się naleśników. Szybko podbiegam do kuchenki, próbując je uratować, ale jest już za późno, więc trafiają do kosza na odpadki. Dopiero po chwili zauważam, że ojciec stoi przy oknie, wpatrując się pusto w przestrzeń. Podchodzę do niego i po prostu przytulam.
- Tato? Wszystko w porządku?
Paulowi natychmiast wraca świadomość rzeczywistości, jakby ocknął się z jakiegoś transu.
- Tak skarbie. - Jego odpowiedź jest pusta i pozbawiona jakichkolwiek emocji.
- Naleśniki się spaliły. - mówię cicho zerkając w stronę kosza.
- Naprawdę? Musiałem nie zauważyć. - odpowiada po czym zajmuje się smażeniem kolejnej porcji.
- Tato... Nic mi nie będzie. W końcu muszą przecież coś wymyślić, żebym mogła przejść tą głupią operację. - widzę jak zastyga w bezruchu i słyszę cichy jęk. Znowu płacze przeze mnie.
To okropne widzieć jak komuś sprawia się taki ból.

- Nie dam sobie rady,  jeśli i ciebie zabraknie – szepcze niemal bezgłośnie.
Tulę go mocniej, a on czule całuje mnie w czoło. Nie pozwala jednak, abyśmy oboje się rozkleili i błyskawicznie zmienia temat. Robi to bardzo często, choć wielokrotnie usiłuję z nim porozmawiać.
- No już, zjedz śniadanie. Jakie masz plany na dziś?
           Nakłada mi ogromną porcję naleśników i polewa syropem klonowym. Ich zapach unosi się po całej kuchni, która mimo tego, iż nie jest zbyt duża, to utrzymana w czystości i porządku. Ustaliliśmy z tatą pewne zasady dotyczące wspólnego mieszkania, żeby było nam łatwiej po odejściu mamy i jak na razie każda z reguł się sprawdzała. No może poza tą, kto zmywa po kolacji. Często bywaliśmy tak zmęczeni, że odkładaliśmy to na następny dzień, a wtedy było ich już tyle, że musieliśmy robić to wspólnie. Właściwie to lubiłam te poranki.
Mimo iż miałam dwadzieścia jeden lat czułam się jego małą dziewczynką.

- Tato, a jakie ja mogę mieć plany? Najchętniej położyłabym się do łóżka i poszła spać.
             Przygląda mi się badawczo, jasno dając do zrozumienia, że wolałby nie słyszeć ode mnie dzisiaj takich słów.  Biorę ogromny kęs naleśnika przekrzywiając ironicznie głowę i uśmiechając się z wypchanymi jedzeniem policzkami.
- No już. Poprawiam się. A więc będę się dzisiaj świetnie bawić z moim chłopakiem i masą przyjaciół na imprezie, na której będą hektolitry alkoholu i narkotyków. Zadowolony?
            Tato lekko się śmieje i podnosi ręce w geście kapitulacji. Kończę śniadanie i powolnym krokiem zmierzam do swojego pokoju na piętrze. Urządzony jest w dość starodawnym stylu, jednak mi to nie przeszkadza. Mam tu swój własny świat, ukochane łóżko, półki pełne książek i mały jasnoniebieski stolik stojący pod ścianą, który służy mi za biurko. Na bladoróżowych ścianach wiszą zdjęcia z różnych okresów mojego życia. Są rozmieszczone bez zastanowienia, zrobione pod wpływem chwili. Każde z nich przypomina mi o chwilach, które kojarzą mi się ze szczęściem i uśmiechem. I tak oto znajdują się tu zdjęcia z moją mamą podczas jednego z przedstawień szkolnych, w którym grałam biedronkę zagubioną w wielkim lesie, te z Lisą i Jamiem z urodzinowej niespodzianki, jaką sprawili mi w zeszłym roku, czy też chociażby mój pierwszy chłopak ze szkoły średniej – Tom.


                                    
Wszystko w moim życiu jest warte tego, by to docenić.


            No a tak na poważnie, to niewiele z tego życia mam. Zero alkoholu, imprez przez nadopiekuńczość taty, który drży przy każdym moim głośniejszym oddechu, bo boi się, że to może oznaczać kolejne problemy. I gdyby nie on, to prawdopodobnie dawno skończyłabym w kostnicy. Miałam momenty, w których było mi naprawdę obojętne co ze mną będzie. Ale Jamie i Lisa nie pozwolili mi się poddać. Nie chciałam niczyjej pomocy, ale z biegiem czasu okazało się, że jest niezbędna.


            Nakładam na siebie swój biało – granatowy sweter w paski, ukochane dżinsy i zastanawiam się co zrobię z resztą tego pochmurnego dnia. Gdy wyglądam za okno widać tylko szare ulice, pełne wiecznie spieszących się ludzi, a pod ich nogami przelatują niesione przez wiatr jesienne liście. Podobno jesień jest najpiękniejszą porą roku. Cóż. Ja jakoś tego nie potrafię zauważyć. Kątem oka dostrzegam pędzącą ku mojemu domowi Lisę. Burza rudych loków co chwila zasłania jej twarz, ale widzę, że się uśmiecha. Właściwie to uśmiech nigdy nie schodzi jej z twarzy. Mimowolnie sama lekko podnoszę kąciki ust. Chwilę później siedzi już u mnie w pokoju z radosną miną.
- No dalej. Co się stało? - pytam, bo wiem, że za chwilę nie wytrzyma.
Poprawia się na łóżku, otwiera torebkę, powolnym ruchem wyjmuje z niej niewielką kopertę podając mi ją bez słowa. Biorę ją. Na przedzie koperty widnieje tylko moje imię. Zerkam pytająco na Lisę.
- Byłam dziś w szpitalu odwiedzić wujka Toma, wiesz, tego, który wiecznie zrzędzi. Na korytarzu zaczepił mnie jakiś chłopak. Zapytał czy przyjaźnię się z Nicole, bo widział mnie jak cię odwiedzałam. Wyglądał na strasznie zdenerwowanego, ale kiedy potwierdziłam, wręczył mi to i poprosił żebym ci to przekazała i nie mówiła o tym nikomu.
- Czyli rozumiem że wzięłaś list od jakiegoś psychola, który zna tylko moje imię? - nie wytrzymuję i wybucham śmiechem.
- Ale za to jakiego przystojnego psychola... – Lisa wtóruje mi nastrojem, ale jest równie podniecona zawartością przesyłki co ja. -  No dalej, otwieraj.

           
           
Posłusznie wykonuję polecenie i zaczynam głośno czytać.


Zastanawiasz się pewnie, w jakim celu otrzymałaś ten list.
Kurczę. Naprawdę nie wiem jak mam zacząć.
Może najprościej.


Chcę Ci ofiarować swoje serce.

- Uuuu... Jaki romantyk – rechocze Lisa. Jednak czytając dalej, mój dobry humor przeradza się w przerażenie.


Nie myśl że jestem podrywaczem.
Wiem, że chorujesz na serce. I chcę dać Ci swoje.

Obie zamilkłyśmy. Co to za jakiś głupi żart? Ten facet musi mieć nie po kolei w głowie. Pisać takie rzeczy do zupełnie obcej osoby! Czytam jednak dalej.


Wiem. To brzmi cholernie głupio. Nie znasz mnie, ja Ciebie też nie.

Moja narzeczona też chorowała na serce. Nie udało jej się, a ja nie potrafię bez niej żyć.

Chcę więc dać szansę komuś, kto na to zasługuje. Widziałem jak bardzo byłaś przygnębiona tam w szpitalu. I jak bardzo kochasz swojego tatę i przyjaciół. Wiem, że proszę o wiele. Ale przemyśl to.

Jeśli podejmiesz decyzję, zadzwoń.




Jacob               


               Z wszystkich stron oglądam kopertę i list szukając czegoś w stylu „mam cię, dałaś się nabrać”, ale niczego takiego nie znajduję. Uparcie wpatruje się w numer telefonu, który podał na końcu.
- Niki... Przepraszam... - szepce Lisa. - Gdybym wiedziała, że da mi coś takiego, w życiu bym tego nie wzięła. Wyglądał na sympatycznego. Myślałam, że chce się z tobą umówić, bo wpadłaś mu w oko. A tymczasem on proponuje ci coś… takiego.
- To nie twoja wina. - ucinam, wstaję z łóżka i wyrzucam list do kosza z zamiarem jak najszybszego zapomnienia o tej sprawie.


                                    Nie wiedziałam jednak, że ten dzień zmieni wszystko.



* * *

16 komentarzy:

  1. Świetne. :D Z każdym rozdziałem coraz bardziej udowadniasz, że piszesz wspaniale. Też tak chce. xd Strasznie podoba mi się to opowiadanie i na pewno będę je polecała znajomym. :)
    Życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ok, no to tak - piszę na bieżąco komentarz (kilka akapitów - wpis, kilka akapitów - wpis), więc może być trochę chaotyczny.
    Wiemy już, że choroba jest poważna. śmiertelna, co można wywnioskować ze słów ojca.
    A tak zmieniając temat - czemu naleśniki zawsze muszą być z syropem klonowym? xD Ja nigdy takich nie jadłam, a wszędzie - w książkach, filmach, nawet na blogach, te naleśniki są wszechobecne!
    A więc Nicole jednak choruje na serce. Poważna choroba, nieprzyjemna, straszliwa w skutkach. nikki potrzebuje przeszczepu, a nagle z nieba spada jej człowiek, który chce umrzeć, by jej je dać? To desperant, czy romantyk? Ciężko to określić.
    Akcja się rozkręca, po dramatycznym zwrocie. Nie mogę doczekać się kontynuacji.
    Minoo
    healer-of-century.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z syropem klonowym brzmiało mi jakoś lepiej niż z serem :D
      A poza tym ja również nigdy go nie próbowałam, bo nie miałam okazji, ale słyszałam że jest pyszny ;) Odwiedzam na bieżąco ;)

      Usuń
  3. A więc Niki choruje na serce... Jedna zagadka rozwiązana, a w zamian pojawiają się kolejne. Kim jest ten tajemniczy chłopak? Skąd wie, że dziewczyna jest chora na serce, jak ją odnalazł i dlaczego podjął właśnie taką decyzję? To dość nietypowa sytuacja. Jestem ciekawa, jak się dalej rozwinie... Jeśli zaś chodzi o sam rozdział, jest świetny. Czekam na następny! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przystojny Psychol Jacob? Podoba mi się. Gdy przeczytałam ten jego list od razy przypomniała mi się książka "Twoje serce należy do mnie", ale nie wydaje mi się, żeby Jacob chciał odzyskać później swoje serce ;). Oni się w sobie zakochają, prawda?
    Pomysł bardzo fajny, styl pisania: idealny. Rozdziały czytało mi się szybko i lekko.
    Nie nowe doczekać się następnego rozdziału...

    Zapraszam również do mnie:
    memento-mori-louella-angel.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowne <3 Chociaż miałam jeszcze kilka innych teorii :D Były "Trochę Szalone" :P Życzę Ci mnóóóóóóóóstwa weny, bo czekam na kolejne rozdziały ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. o-mój-boże-to-jest-piękne
    Wiem, że nie miało być romantycznie i takie tam... ale ja wyniucham romans na kilometr. Oni będą razem. Cudo <3
    http://niemozliwezycie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow. Cholera, dziewczyno! Tego się nie spodziewałam, z resztą kto by się spodziewał na miejscu dziewczyny? CO to za propozycja!?! :) Kurcze, zaciekawiłaś mnie na tylee, że pozostanę.
    Pozdrawiam,
    http://takie-klimaty.blogspot.com/
    http://trzy-zero.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Czyli nasza bohatera choruje na serce. Szczerze to na początku myślałam, że ten facet to jakiś podrywacz. Seryjnie! Nawet nie wiesz jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się inaczej o.O Jestem zszokowana tym, wszystkim. Oczywiście podziwiam faceta, że chce jej oddać swoje serce, ale z czego co mówiła przyjaciółka Nicole, to jest jeszcze młody. Ciekawe, czy Nikki zmieni zdanie... Pozdrawiam! ;D
    madziula0909

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam!
    Dziękuję za komentarz na moim blogu :) Mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej.
    Na początek :
    Moja bohaterka tez ma na imię Nikki :) Czyżby zbieg okoliczności? Nie wydaje mi się.
    Główna bohaterka już przypadła mi do gustu. Polubiłam jakoś od tak. Dziewczyna straciła matkę i wychowuje ją ojciec a do tego choruje na serce. Nie jest jej łatwo z pewnością. Ciekawił mnie ten list od tajemniczego Jacoba To jest trochę dziwne, że facet który stracił narzeczoną chce oddać obcej dziewczynie serce. Piekny gest ale jednak... Niepokojący. Jestem tego ciekawa bardzo, czy dziewczyna przyjmie propozycje czy tez ja odrzuci.
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie zazdroszczę teraz Nikki, oprócz tylu swoich problemów dochodzi do tego jeszcze Jacob. I co ona ma teraz zrobić? Eh, jakby mogła tak spokojnie powiedzieć, "ok, oddaj mi serce, nie ma sprawy." To na pewno nie będzie dla niej i dla niego takie proste.

    http://zasnute.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Twoje opowiadania kończą się szybciej niż zaczynają. Wydaje mi się, że przeczytanie drugiego rozdziału zajęło mi nie więcej niż dwie minuty. Za krótko piszesz, za szybko się czyta. Zdecydowanie!

    Piżama w serduszka? Chyba sobie taką kupie ;)
    Współczuję bohaterce z powodu choroby mamy, a w zasadzie czekania na operację. Bolesne, ehh.. jak ja się cieszę, że w mojej rodzinie są wszyscy zdrowi!

    Dobra nie będę się rozpisywać, bo mam do przeczytania jeszcze opowiadania ; )

    http://vampireandmillionaire.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Oooooo..... Więc jest chora na serceee.... Ciekawe. Ogólnie masz fajny pomysł. Dzięki za pojawienie się na moim blogu zapraszam na dłużej.

    OdpowiedzUsuń
  13. Niki ma wspaniałe relacje z ojcem. On natomiast kocha ją całym serem. To cudowne a zarazem smutne, kiedy obdarowuje się taka miłością drugiego człowieka a potem musimy patrzeć jak ona odchodzi. Podobnie jak w przypadku narzeczonej Jacoba.

    Rozdział naprawdę świetny.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Twój blog okropnie mnie wciągnął. Kiedy przeczytałam prolog od razu wiedziałam, że mi się spodoba. Główna bohaterka wydaje się być realna, jej ojciec jest kochany, ma wspaniałą przyjaciółkę. Po prostu świetne! Żałuję, że wcześniej nie znalazłam tego opowiadania.
    Życzę weny i czekam na next:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej!
    Coraz bardziej mi się podoba :) Opowiadanie przyjemnie się czyta. Ciekawe, co to za chłopak, co złożył taką dziwną propozycję? ;)
    Pozdrawiam,
    Juliet

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz, niezależnie czy pozytywny czy negatywny, daje motywację! :)